Demokracja i wybory
Z perspektywy poglądów demokratycznych, odmowa udziału w wyborach, zwłaszcza dziś, jest rzeczą bardziej oczywistą niż udział w nich. Wychodzę tu z założenia, które jak sądzę podziela dość znaczna, wbrew pozorom, część społeczeństwa. Mianowicie najważniejszą podstawą demokracji jest bezpośrednie uczestnictwo w podejmowaniu decyzji politycznych. Notabene art. 4 ust. 2 Konstytucji RP mówi wyraźnie, że ”Naród sprawuje władzę poprzez swych przedstawicieli lub bezpośrednio”. Przedstawicielstwo powinno stanowić raczej wyjątek niż regułę. A jeżeli do delegowania uprawnień dochodzi, to delegat powinien być związany instrukcjami wyborców, powinno się móc go łatwo odwołać itd. Tymczasem w naszym systemie doszło do totalnego zachwiania równowagi między delegacją a bezpośredniością udziału w podejmowaniu decyzji politycznych. Posłowie (radni) nie są związani instrukcjami, a nawet są wybierani w sposób, który powoduje, że nie są oni identyfikowani z określoną grupą wyborców. Skutecznie eliminowana jest koncepcja wprowadzenia m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych, gdzie wybrani kandydaci ponoszą osobistą odpowiedzialność za swoje działania. Dodatkowo odchodzą pewnego typu patologie, które czynią z demokracji przedstawicielskiej instytucję kompletnej alienacji władzy: finansowanie partii z budżetu państwa skutecznie eliminuje możliwości wyłonienia choćby lokalnego przedstawiciela do parlamentu. Ciągłe manipulacje w ordynacji wyborczej, mają spowodować, aby dotychczasowe struktury polityczne zachowały dominację. Brać udział w wyborach, to w istocie wyrzec się swojego prawa do uczestnictwa w życiu politycznym i delegowanie tego uprawnienia na osobę z którą się często nie identyfikujemy. Udział w wyborach to akceptacja pogłębiającej się dziś alienacji władzy, zamiast odrzucenia systemu jako całości.
Jarosław Urbański