Post – narzędzie duchowości czy mechanizm kontroli?
Religie od wieków nakładają na swoich wyznawców obowiązek postu. Niektóre nakazują niejedzenie przez określone godziny dnia, inne ograniczają konkretne pokarmy, a jeszcze inne wymagają całkowitego wstrzymania się od spożywania czegokolwiek przez dłuższy czas. Jednak skąd wzięła się ta idea? Jeśli rzeczywiście istniałby stwórca, dlaczego miałby chcieć, by jego wyznawcy chodzili głodni? Przecież organizm człowieka został zaprojektowany w taki sposób, by potrzebować jedzenia do prawidłowego funkcjonowania. Dlaczego więc ten sam byt, który miałby stworzyć człowieka, ustanowiłby reguły przeczące naturalnym potrzebom, które sam nadał swojemu stworzeniu?
Wszystkie religie przedstawiają post jako formę duchowego oczyszczenia, ale czy rzeczywiście głód prowadzi do większej świadomości? Czy osłabienie organizmu, spadek energii i otępienie umysłu to stan, w którym człowiek jest bardziej „oświecony”? A może właśnie o to chodzi – może post nie jest żadnym narzędziem rozwoju, ale kolejnym sposobem na kontrolowanie ludzi? Głodny człowiek myśli wolniej, ma mniej siły do działania, staje się bardziej podatny na sugestie i manipulacje. Być może dlatego od wieków wmawia się ludziom, że świadome głodzenie się ma jakąkolwiek wartość duchową.
Religia zbudowała wokół postu narrację, według której umartwianie się zbliża do bóstwa. Im bardziej ktoś cierpi, tym bardziej ma być „uświęcony”. Człowiek, który zmusza się do głodu, czuje się wyjątkowy, bo wydaje mu się, że robi coś, co przybliża go do transcendencji. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy to możliwe, że „oświecenie” przychodzi przez ograniczanie najbardziej podstawowych potrzeb? Czy nie jest to raczej wmawianie ludziom, że im gorzej się czują, tym bardziej zasługują na zbawienie? Jeśli odwrócić ten schemat i spojrzeć na niego bez emocji, trudno nie zauważyć, że to nic innego jak kolejny mechanizm władzy, który uczy ludzi, że cierpienie jest cnotą.
Gdyby rzeczywiście istniało jakieś wszechmocne bóstwo, które stworzyło człowieka, czy naprawdę zależałoby mu na tym, by jego wyznawcy głodzili się w imię duchowości? Czy istota mająca nieograniczoną moc, nieskończoną wiedzę i władzę nad rzeczywistością wymagałaby od swoich stworzeń, by nie jadły przez określony czas, by udowodnić swoją wiarę? A może to nie o żadnego boga chodzi, tylko o ludzką potrzebę kontroli? Może post został wymyślony nie po to, by zbliżać do bóstwa, ale by sprawdzać posłuszeństwo, by dyscyplinować i by pokazać, jak bardzo można sterować ludzkim zachowaniem.

Nie można pominąć jeszcze jednej kwestii – post to nie tylko powstrzymywanie się od jedzenia, to również sposób na kształtowanie społecznej świadomości. Nie bez znaczenia jest także aspekt fizjologiczno-psychologiczny. Wprowadzanie organizmu w stan długotrwałego głodu wpływa na percepcję rzeczywistości, prowadząc do zaburzeń postrzegania, omamów czy nawet halucynacji. W zakonach kontemplacyjnych głodówka stanowi podstawę codziennej praktyki, ponieważ uważa się, że w takim stanie łatwiej osiągnąć „połączenie z bogiem”. Jednak czy to rzeczywiście oznacza kontakt z transcendencją, czy raczej efekt biologicznej destabilizacji organizmu?
Brak pożywienia zmienia pracę mózgu, obniża zdolności analityczne i wpływa na funkcjonowanie zmysłów. Osłabienie organizmu prowadzi do zmienionych stanów świadomości, które w religijnym kontekście są interpretowane jako objawienie, oświecenie czy mistyczne doświadczenie. W rzeczywistości to zjawisko można wyjaśnić – niedobór glukozy i składników odżywczych powoduje zakłócenia w pracy mózgu, co może prowadzić do doświadczeń przypominających trans czy wizje. W takim stanie łatwo pomylić biologiczną reakcję organizmu z duchowym przeżyciem.
Czy więc post rzeczywiście prowadzi do głębszego zrozumienia, czy może jedynie do stanu, w którym umysł zaczyna „lunatykować”, tworząc iluzje, które potem uznaje się za rzeczywistość? Jeśli spojrzeć na to chłodno, nie wydaje się przypadkiem, że tam, gdzie post jest najostrzejszy, pojawiają się opowieści o mistycznych wizjach, nagłych objawieniach czy ekstazie duchowej? Może to nie objawienie, a zwykły efekt osłabienia organizmu? Wspólne głodzenie się buduje poczucie wspólnoty, wzmacnia przynależność do grupy. Ludzie, którzy razem cierpią, czują się ze sobą bardziej związani. Nie jest to jednak żadna duchowa prawda – to psychologiczna metoda umacniania lojalności wobec systemu wierzeń. To sprytna konstrukcja, która nie tylko testuje posłuszeństwo, ale i sprawia, że ludzie sami nakładają na siebie ograniczenia w imię idei, której prawdziwego sensu nigdy nie analizowali.
Czy więc post to duchowe oczyszczenie, czy raczej jeszcze jeden środek, by uczynić człowieka bardziej podatnym na sterowanie? Może nie jest to narzędzie wzmacniające wiarę, ale mechanizm uczący ślepego posłuszeństwa? Jeśli przyjrzeć się temu bez dogmatycznego nastawienia, trudno nie zauważyć, że post działa dokładnie tak, jak działały wszystkie inne metody kontroli w historii – nakazuje ograniczać samego siebie i cieszyć się z tego, że nie jest się w pełni sobą. Bo czy człowiek myślący, analizujący, dążący do zrozumienia rzeczywistości naprawdę potrzebuje głodu, by osiągnąć świadomość? A może świadomość zaczyna się właśnie wtedy, gdy człowiek przestaje wierzyć w takie iluzje?