Dlaczego kler unika psychiatryka?

Religia od wieków odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu norm społecznych, narracji kulturowych i sposobów postrzegania rzeczywistości. Jednym z interesujących aspektów jest kwestia, dlaczego osoby duchowne, twierdzące, że mają kontakt z niewidzialnym Bogiem, nie są postrzegane jako osoby wymagające leczenia psychiatrycznego, podczas gdy ludzie z wizjami lub halucynacjami poza kontekstem religijnym często trafiają do szpitali psychiatrycznych.

Różnica między klerem a osobą w psychiatryku nie tkwi w treści ich przekonań, ale w kontekście społecznym. Kapłan mówiący, że rozmawia z Bogiem, działa w ramach uznanej instytucji, która posiada głęboko zakorzenioną akceptację w społeczeństwie. Jego przekonania są zgodne z doktryną religijną, popieraną przez tradycję i miliony wyznawców.

Z kolei osoba, która twierdzi, że rośnie jej trawa na głowie lub że słyszy głosy, działa poza normami akceptowanymi przez większość. Jej doświadczenia są interpretowane jako halucynacje lub objawy zaburzeń psychicznych, ponieważ nie wpisują się w żaden uświęcony przez społeczeństwo system przekonań.

Kler korzysta z ochrony, jaką daje mu przynależność do instytucji religijnych. Kościół, jako instytucja o wielowiekowej tradycji, legitymizuje przekonania swoich przedstawicieli, niezależnie od tego, jak bardzo są one nieweryfikowalne. Wiara w Boga jest wspierana przez struktury społeczne i kulturowe, co nadaje jej status normy, podczas gdy podobne przekonania jednostek pozbawionych wsparcia instytucji są marginalizowane.

To, co uznajemy za normalne, jest produktem konsensusu społecznego. Psychiatria, jako nauka, odgrywa rolę w utrzymywaniu tego konsensusu, klasyfikując pewne zachowania jako zaburzenia, a inne jako normę. Gdyby większość ludzi uznała, że rzeczywiście rośnie im trawa na głowie, osoby utrzymujące, że mają włosy, zostałyby  uznane za nienormalne. Podobnie, gdyby religia straciła swój status normy, kapłani mogliby zostać uznani za osoby wymagające leczenia.

Kler unika psychiatryka, ponieważ jego przekonania są wspierane przez instytucje i normy społeczne. To, co w innym kontekście byłoby uznane za objaw patologii, w ramach religii staje się akceptowalnym aktem wiary. Ta dysproporcja pokazuje, jak duże znaczenie ma kontekst kulturowy i konsensus społeczny w definiowaniu tego, co uznajemy za normalne, a co za zaburzenie. Warto się zastanowić, czy nasze pojęcie rzeczywistości jest rzeczywiście obiektywne, czy też jedynie rezultatem uświęconych tradycją konstrukcji społecznych.  

Thomas Anderson

Podobne wpisy

Dodaj komentarz