Prawo i funkcjonariusz czyli narzędzie kontroli – iluzja demokratycznego prawodawstwa
Współczesne społeczeństwo opiera się na przekonaniu, że prawo jest tworzone przez naród i odzwierciedla wolę całej społeczności. Jednak, gdy przyjrzymy się temu bliżej, zauważymy, że to nie ogół obywateli kształtuje przepisy, lecz wąskie grupy elit i wpływowych jednostek, które dążą do zachowania swojej władzy. To one, a nie naród, podejmują decyzje legislacyjne, które często mają na celu ochronę ich interesów, nie zaś dobra ogółu. Ta struktura ujawnia iluzję demokratycznego prawodawstwa, gdzie obywatele nie mają żadnej kontroli nad zasadami, które im się narzuca.
Po pierwsze, większość obywateli ma ograniczony dostęp do procesów tworzenia prawa. Choć teoretycznie mogą głosować na swoich przedstawicieli, faktyczne decyzje podejmowane są przez grupy lobbystów i polityków, którzy często realizują cele sprzeczne z potrzebami zwykłych ludzi. Trudno sobie przecież wyobrazić że wybrany poseł będzie reprezentował wolę narodu w sytuacji gdy jest członkiem partii gdzie na jej czele stoi lider którego należy słuchać. Bezpartyjny? …ten z kolei nie ma nic do powiedzenia ponieważ jest w totalnej mniejszości. System stworzony specjalnie do tego celu, po prostu na to nie pozwala. Powoduje to, że prawo staje się narzędziem dominacji, a nie wyrazem demokratycznej woli. Dodatkowo, regulacje prawne są tak skonstruowane, aby utrwalać istniejący porządek społeczny i ekonomiczny, co pozwala elitom chronić swoje interesy. Jeśli społeczeństwo rzeczywiście stanowiłoby o prawie, nie byłoby tak powszechnych przypadków jego łamania. Działa to na korzyść tych, którzy czerpią zyski z zachowania status quo, gdzie prawo staje się czymś narzuconym, a nie naturalnym wyrazem potrzeb społecznych.
W tym kontekście interesującym przypadkiem są policjanci – funkcjonariusze, których zadaniem jest egzekwowanie tych narzuconych reguł. Wielu z nich może nie zastanawiać się głębiej nad tym, jakie interesy chronią, traktując prawo jako bezrefleksyjnie przyjęty obowiązek. Szkolenie, dyscyplina i struktury hierarchiczne, w których funkcjonują, sprzyjają ich oddaniu sprawie, a jednocześnie ograniczają ich zdolność do refleksji nad istotą systemu, któremu służą. W rzeczywistości policjanci stają się narzędziem represji, chroniącym tych, którzy wykorzystują system prawny do własnych celów – często działając na swoją niekorzyść, nieświadomie ograniczając swoją wolność i wolność swoich współobywateli.
W efekcie mamy do czynienia z paradoksem: osoby te strzegą zasad, które w gruncie rzeczy ich zniewalają. Zamiast pełnić rolę obrońców społeczeństwa, służą oczywiście w zupełnej nieświadomości, jako strażnicy systemu, który działa przeciwko jego autentycznym potrzebom. Policjanci wykonują swoją pracę według zasad, które poznali w trakcie szkolenia, nie zastanawiając się nad ich wpływem na ich własną wolność lub szersze społeczeństwo. Ten mechanizm można rozumieć jako rodzaj „programowania”, które sprawia, że działają zgodnie z regułami bez konieczności zadawania pytań o ich sens. W ten sposób prawo, zamiast służyć dobru powszechnemu, staje się narzędziem kontroli, a policjanci, jako jego strażnicy, podtrzymują mechanizmy, które ograniczają ich wolność, przekształcając ich jedynie w uczestników gry, której zasad nie do końca rozumieją.
Gdyby to społeczeństwo ustalało prawo, reguły wedle których chce ze sobą współistnieć, gdyby samo ustalało, jak ma wyglądać ich życie w społeczeństwie… nigdy by go nie łamało.
…bo jak można by było robić wbrew temu, co samemu się ustaliło jak robić należy.
Thomas Anderson