Sztuczna inteligencja

Sztuczna inteligencja – to według kapituły plebiscytu na “Słowo Roku 2023” najważniejsze wyrażenie ubiegłego roku. Słowem roku jest coś co nie istnieje…

Inteligencja to umiejętność rozumienia, uczenia się, wykorzystywania posiadanej wiedzy i wyciągania wniosków, a także analizowania i dostosowywania się do postępujących zmian. Pojęcie to pochodzi od łacińskiego słowa “intelligentia” oznaczającego zdolność pojmowania.

Ciekawe doświadczenie opisuje David Eagleman w książce “Mózg. Opowieść o Nas”.

Czy kiedykolwiek komputer może zostać tak zaprogramowany, by miał świadomość lub umysł? W latach osiemdziesiątych XX wieku John Searle zaproponował eksperyment myślowy o nazwie „argument chińskiego pokoju”. Polega on mniej więcej na tym, że na przykład ja zostaję zamknięty w pokoju. Przez szparę na listy w drzwiach wrzucane są dla mnie pytania, a zapisane są one tylko w języku chińskim. Nie znam chińskiego. Kompletnie nie mam pojęcia, co na tych skrawkach papieru jest napisane. Jednak w pokoju znajduje się spora biblioteczka, w której potrafię odnaleźć instrukcje mówiące, co zrobić z tymi symbolami. Patrzę na te kombinacje znaków i stosuję się do zawartych w książkach wskazówek, które podpowiadają, które z chińskich liter skopiować, aby napisać odpowiedź. Kreślę je na kawałku kartki i wyrzucam na zewnątrz przez szczelinę w drzwiach. Kiedy osoba posługująca się chińskim otrzyma taką odpowiedź, uznaje ją za logiczną. Zdawać by się mogło, że ktokolwiek siedzi w tym pokoju, doskonale odpowiada na zadane pytania, a zatem oczywiste się staje, że ta osoba musi rozumieć język chiński. Ja bez wątpienia jestem oszustem, ponieważ tylko posługuję się zestawem poleceń, kompletnie nie rozumiejąc tego, co się dzieje. Mając dostatecznie dużo czasu i dostateczny zasób instrukcji, jestem w stanie odpowiedzieć na niemal każde postawione po chińsku pytanie. Ale ja, czyli operator, wcale nie znam chińskiego. Jak dzień długi manipuluję jedynie symbolami, ale nie mam zielonego pojęcia, co one oznaczają.

Searle twierdził, że właśnie tak się dzieje wewnątrz komputera. Bez względu na to, jak inteligentny wyda nam się program, wykorzystuje on jedynie zestaw instrukcji po to tylko, by stworzyć odpowiedź — manipuluje symbolami, tak naprawdę nie rozumiejąc, co właściwie robi.

Przykładem tej zasady jest przeglądarka Google. Kiedy wpisujemy jakieś zapytanie, ona nie rozumie ani tego pytania, ani też odpowiedzi. Przepuszcza jedynie zera i jedynki przez bramki logiczne i wyświetla uzyskane zera i jedynki. W przypadku robiącego tak silne wrażenie programu jak Google Translate, wypowiadam jakieś zdanie w języku suahili i jeśli chcę, to otrzymuję jego tłumaczenia na język węgierski. Ale jest to wynik działania algorytmu. To wszystko to tylko manipulacja symbolami, podobna do tego,co robi osoba w chińskim pokoju. Sam Google Translate nie rozumie ani słowa z tych zdań i nie mają one dla niego najmniejszego znaczenia.

W eksperymencie myślowym chińskiego pokoju osoba w zamkniętym pomieszczeniu wykonuje instrukcje podpowiadające, jak manipulować symbolami chińskiego alfabetu. W ten sposób udaje się zwieść rodzimego użytkownika tego języka, że osoba zamknięta w pokoju biegle mówi po chińsku.

Argument chińskiego pokoju sugeruje, że komputery mające naśladować ludzką inteligencję nigdy nie zrozumieją tego, o czym mówią: nie będzie to miało najmniejszego znaczenia dla tego, czego dokonają. Searle użył tego eksperymentu myślowego, by uargumentować, że jest w ludzkim mózgu coś, czego nie da się wyjaśnić, sprowadzając go jedynie do poziomu maszyny cyfrowej. Pomiędzy pozbawionymi znaczenia symbolami, a naszym świadomym doświadczeniem istnieje ogromna przepaść.

Nad sposobami interpretowania argumentu chińskiego pokoju nie przestała toczyć się gorąca debata, lecz bez względu na to, jak będziemy go pojmować, metafora ta objawia nam tajemniczość tego, w jaki sposób fizyczne elementy i moduły sprowadzają się do naszego doświadczania bycia żywą istotą w otaczającym nas świecie. Każdej próbie symulacji lub stworzenia inteligencji na obraz ludzki towarzyszy zasadnicza i nierozwiązana dotąd kwestia neurobiologii: w jaki sposób coś tak przebogatego jak subiektywne poczucie bycia sobą — jak bolesne ukłucie, czerwień czerwonej barwy, smak grejpfruta — bierze się z miliardów prostych komórek mózgowych przeprowadzających jakieś sobie tylko wiadome operacje? Bo jakby nie było, każda z tych komórek jest po prostu komórką działającą według stałych reguł i wykonującą swoje podstawowe funkcje. Sama nie jest w stanie zbyt wiele zrobić. Jak więc kumulacja miliardów z nich tworzy doświadczenie bycia sobą?

Podsumowując sztuczna inteligencja nie istnieje. Istnieją logarytmy, maszyny stanów i drzewa zachowań, a to z inteligencją nie ma nic wspólnego.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz