Leczenie nieuleczalne – czyli jak system zamienia chorobę w abonament
(aktów trzech)
Witaj w epoce nowoczesnego zdrowia, gdzie choroby nie są po to, by je leczyć, lecz po to, by je utrzymywać. Gdzie terapia nie prowadzi do wyzdrowienia, tylko do kolejnej dawki. Gdzie pacjent nie jest już człowiekiem w potrzebie, lecz klientem systemu.
Akt I: Placebo – duch święty farmakologii
Nie wiesz, jak działa lek? Spokojnie. On też nie wie. Ale działa, bo wierzysz. Bo masz nadzieję. Bo wziąłeś tabletkę i czekasz na cud.
Placebo to najtańszy i najstarszy lek świata. Nie trzeba rejestracji. Nie potrzeba badań. Wystarczy opakowanie i autorytet. A działa? Czasem tak. Bo działa wiara. A jak nie działa? To znak, że trzeba dodać kolejny lek.
Akt II: Choroba przewlekła – czyli jak zamienić ciało w subskrypcję
Masz nadciśnienie? Cukrzycę? Depresję? Astmę? Doskonale. To oznacza, że będziesz wracać.
Nie po zdrowie. Po kontynuację terapii. Po kolejną receptę. Po kolejne dawkowanie. Po kolejne badania kontrolne, które nie kontrolują nic poza powrotem klienta. Bo choroba przewlekła to nie problem. To biznesplan. Leki nie leczą przyczyny. One zarządzają objawami. Jak termometr leczący gorączkę.

Akt III: Utrzymywanie pacjenta przy “zdrowiu”
Pacjent dostaje lek A. Lek A wywołuje objaw B. Lekarz przepisuje lek C, by zniwelować B. Ale C uszkadza funkcję narządu D. Wtedy potrzebny jest suplement E. A E koliduje z A. I tak w koło. Pacjent błądzi między apteką a przychodnią jak wierny między konfesjonałem a ołtarzem.
System nie przewiduje zdrowia. Przewiduje zarządzanie chorobą.
Epilog
Nieuleczalne nie znaczy: nie da się wyleczyć. Nieuleczalne znaczy: nie opłaca się wyleczyć. Bo klient wyleczony to klient utracony. A klient z receptą to klient lojalny.
Witaj w świecie leczenia nieuleczalnego. Gdzie nadzieja ma dawkowanie, a zdrowie ma termin ważności.
I gdzie pytanie “czy to pomaga?” jest niemile widziane. Bo liczy się tylko jedno: czy wrócisz po kolejną tabletkę.
[kurtyna]
Z przesłaniem dla świata, Morfeusz