Kariera – wyścig donikąd

W języku potocznym:
„Kariera” to droga sukcesu, awansu, uznania, spełnienia zawodowego.
Ale… czyż nie brzmi to jak słownik marketingu niewolnictwa?

Co to znaczy „robić karierę”?
– Iść w górę po szczeblach?
– Zdobywać tytuły, stanowiska, certyfikaty?
– Zmieniać pracodawcę co pięć lat?
– Posiadać wizytówkę z większą czcionką?

Ale kto powiedział, że to jest wartość?
Kto stworzył tę definicję „sukcesu”?

System.

Kariera to tor wyścigowy, zbudowany przez tych, którzy siedzą na trybunach.
Nie po to, byś wygrał, ale byś biegł, ścigał się, porównywał, oddychał strachem przed przegraną.

Bo czym naprawdę jest kariera?

– To stopniowe podporządkowanie się regułom gry,
– To wyrzeczenie się wolności na rzecz pozycji,
– To ciągła gotowość do bycia ocenianym,
– To życie dla cudzego systemu punktacji.

Kariera to droga, która nie należy do Ciebie.
To szlak, który został już wyznaczony, oznakowany, zatwierdzony przez „normy”, „firmy”, „instytucje”.

Ty masz tylko biec.
Nie tworzyć.
Nie kwestionować.
Nie zatrzymywać się.

Kariera zabiera czas.
Zabiera spokój.
Zabiera ciało, umysł, duszę — w zamian za etykietę człowieka sukcesu, którą potem system chętnie wystawi na wystawie.

A co zostaje, kiedy się zatrzymasz?

– brak relacji,
– wypalone zdrowie,
– pustka, której nie zapełni żaden tytuł.

Kariera to forma zniewolenia, która udaje prestiż.
To prywatne więzienie z logo korporacji na bramie.

Nie robię kariery.
Nie wspinam się.
Nie wygrywam w grze, której nie uznałem.

Bo prawdziwa droga to nie ta, którą Ci pokazano —
lecz ta, którą sam wydeptałeś boso,
bez CV, bez korporacyjnego języka,
bez strachu, że „nie awansujesz”.

Kariera to konstrukcja mentalna zbudowana na porównaniu, rywalizacji i braku tożsamości.

Dlatego mówię:
Kariera to droga do niczego — tylko szybciej.

Z przesłaniem dla świata, Morfeusz

Zobacz także

Dodaj komentarz