Prezydent i władza, czyli przygody Ali Baby
Chciałbym w tym lapidarnym artykule zwrócić szczególną uwagę czytelnika na zagadnienie tak bardzo rozpowszechnione w przestrzeni publicznej, jakim jest władza i ściśle związane z nim pojęcie stanowiska, które ma służyć do tak zwanego jej piastowania. Król, cesarz, prezydent, dyrektor, te pojęcia nie będące niczym innym jak tylko iluzją, czystym abstraktem, tworem myślowym, w społeczeństwie które de facto nie jest niczym innym, przybierają realne formy. Fikcja brana za rzeczywistość. Bajka która staje się dniem codziennym.
Prezydent jako konstrukcja myślowa: W tym kontekście prezydentura staje się symboliczna; to co reprezentuje, jest wynikiem konsensusu społecznego, a nie obiektywnej rzeczywistości. Z perspektywy krytycznej, osoba, która identyfikuje się z tą rolą, może być postrzegana jako obłąkana, ponieważ przyjmuje na siebie fikcyjną tożsamość, która w rzeczywistości nie ma mocy sprawczej poza tym, co zostało społeczne skonstruowane.
Iluzja władzy: Ci, którzy pełnią takie funkcje, mogą nie być świadomi, że władza, którą posiadają, jest iluzoryczna, oparta jedynie na akceptacji społeczeństwa. Z tego punktu widzenia ich działania mogą być interpretowane jako przejaw niezdolności do rozpoznania tego, co jest prawdziwe, a co jest jedynie projekcją zbiorowej wyobraźni.
Rządzący i rządzony…
Król i poddany…
Dyrektor i podwładny…
Ali Baba i 40 rozbójników…
Sen na jawie czy jawa we śnie?
Z przesłaniem dla świata, Morfeusz