Strach w religii
“Więc religia z jednej strony wyzwala nas od strachu przed śmiercią, lecz z drugiej strony pieczołowicie go w nas podsyca i pielęgnuje (szczególnie wyraziście to widać w czasie Święta Zmarłych). Jest to całkiem logiczne działanie (choć nie pozbawione perfidii), gdyż strach zawsze był i jest największym sprzymierzeńcem większości religii. Zatem; śmierć jest straszna i powinniśmy się jej bać. Jedynym ratunkiem, aby pozbyć się strachu przed nią, jest niezachwiana wiara w odkupicielską ofiarę Jezusa, która ma nas wybawić od okropieństwa śmierci.”
Lucjan Ferus
Nieźle to zostało wymyślone. Masz się bać śmierci, a jedynym środkiem na to, żeby się tego nie bać jest wiara w Boga. To jest retoryczna podstępność. “Robotę robi” tutaj założenie, że “śmierci trzeba się bać”. To identyczne z najświętszym dogmatem: musi być państwo i muszą być prawa, bo inaczej wszyscy by walczyli ze wszystkimi. Ten sam schemat. Założenie wyciągnięte nie wiadomo skąd na potrzeby argumentacji.
Ale czy obecnie ludzie nie walczą ze sobą w imieniu swojego państwa? Ogłupienie sięgnęło zenitu…
Przesłanka duża: “śmierci należy się bać” jak i prze “bez praw i państwa trwałaby wieczna wojna”. A dlaczego masz się bać śmierci? Dlaczego wszyscy mieliby ze wszystkimi walczyć? Na tym polega ogłupianie. Proste sylogizmy oparte o fałszywe przesłanki. Jak widać, na chwilę obecną są jak najbardziej wystarczające dla 8.000.000.000 stworzeń nie bez znaczenia nazwanych ludźmi…