Grzech
Hamartia (gr.) – dosłownie: chybić celu. Tak tłumaczy się hebrajskie CHATTA’T i greckie HAMARTIA. Dawno temu Grecy używali tego słowa, gdy ktoś chybił nie trafiając do celu. W Księdze Sędziów (20,16) czytamy, że każdy z nich strzelał z procy ‘nie chybiając (CHATTA’) o włos’.
W tragedii antycznej hamartia to wina tragiczna wynikająca z błędnej oceny własnego położenia przez bohatera tragicznego. Działając w imię dobrych intencji popełnia on tragiczne zbłądzenie i coraz bardziej komplikuje swój los, co prowadzi do katastrofy. Wina tragiczna ciąży na Edypie, który koniecznie chce wyjaśnić, kto zabił Lajosa, króla Teb i dochodzi do straszliwej prawdy o swoich zbrodniach ojcobójstwa i kazirodztwa (Sofokles, Król Edyp).
W chrześcijaństwie zupełnie nie funkcjonuje rozumienie grzechu jako chybienia celu. Nawet jeśli ludzie rozumieją, że najlepszy przekład to chybienie celu, to i tak nie wiedza jak takie rozumowanie zastosować w religii, bo w żaden sposób nie “pasuje” do obowiązującej liturgii i zasad dogmatyki.
Zmiana rozumienia pojęcia grzechu rozkłada na “łopatki” każdą współczesną religię chrześcijańską. Weźmy dla przykładu koncepcję raju. Zakazanie ślepcowi wąchania czerwonych kwiatów, a pozwolenie na wąchanie niebieskich – to jest treść bożego zakazu. Jak ten ślepiec ma wykonać nakaz, skoro nie rozróżnia czerwonego od niebieskiego, tak jak pierwsi ludzie nie rozróżniali dobra i zła? Co to w ogóle za pomysł, żeby nie dawać ludziom rozeznania dobrego i złego, a potem karać za popełnienie złego uczynku?
Czy dobry Ojciec pokaże swojemu dziecku smaczne owoce i zakaże ich jedzenia? A czy to nie przypadkiem właśnie tak wygląda kuszenie?
“Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych 9 i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli…” [Mt 4, 8]

Zatem najpierw pokazywanie, a następnie warunkowanie… Czy dobry rodzic zostawia ostry nóż w zasięgu nierozumnego dziecka?
Trochę teologicznej przepychanki, ale zapewne nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć jak absurdalne są dogmaty religijne. Przytoczony powyżej przykład tzw. grzechu jak najbardziej jest tego doskonałym dowodem. Dlaczego przeciętny Kowalski jednak nie dostrzega tego absurdu jak i innych „prawd wiary”? Odpowiedź jest tylko jedna. Propaganda, reklama, marketing, warunkowanie klasyczne i instrumentalne, programowanie neurolingwistyczne, erystyka czyli ogólnie rzecz biorąc broń masowego rażenia.
Oczywiście to wszystko nie działałoby na myślącego człowieka. Jednak „oświata i edukacja” już się o to postarały by właśnie taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Ogłupianie nazywane „edukacją” szczegółowo opisałem w innym artykule. Zapraszam więc do lektury. Wszechobecna kofeina (trimetyloksantyna) dopełnia dzieła zniszczenia.

Pozbawiony znajomości retoryki, z uszkodzonym chemicznie mózgiem przeciętny Kowalski staje się łatwym łupem. Chodzi w porwanych spodniach, na ciele ma napisy i rysunki, malowana kolorowa twarz i inne części ciała, kawałki metalu przyczepione do skóry. Jedzący robaki, nazywając homoseksualizm normalnością, pije truciznę zupełnie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Po prostu kompletny idiota.
Obudź się śpiący człowieku, a wszystko zniknie… polityka, religia, edukacja, medycyna, państwo i pieniądze. Czy jesteś w stanie zrozumieć, że może być zupełnie inaczej?
Z przesłaniem dla świata, Morfeusz