Matka Boska – pośrednik pośrednika?
Według Biblii istnieje tylko jeden pośrednik między Bogiem, a ludźmi – Chrystus. Pismo mówi jasno: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (1 Tm 2,5). Wydawałoby się więc, że sprawa jest zamknięta, że jeśli ktoś chce zwrócić się do Boga, robi to przez Jezusa. Ale okazuje się, że w tradycji katolickiej to nie wystarcza. Potrzebny jest dodatkowy pośrednik – Matka Boska. Co to oznacza? Czy Jezus nie jest wystarczający? Czy nie jest już tym, który miał łączyć ludzi z Bogiem? Czy potrzebuje kogoś, kto ułatwi Mu kontakt z wiernymi?
Kościół katolicki stworzył hierarchię pośrednictwa. Człowiek nie zwraca się bezpośrednio do Boga, tylko do Maryi, Maryja przekazuje sprawę Jezusowi, a dopiero Jezus rozmawia z Ojcem. W ten sposób powstał wielopoziomowy system przekazywania próśb i łask. Ale dlaczego Bóg miałby tego potrzebować? Czy wszechmocny Bóg nie jest w stanie usłyszeć ludzi bez pośredników? Czy to Bóg jest ograniczony, czy może to ludzie zostali przekonani, że potrzebują dodatkowej warstwy pomiędzy sobą a Stwórcą?
Maryja w teologii katolickiej nie tylko pośredniczy, ale także rozdziela łaski. Jeśli to Bóg daje łaski, to dlaczego miałby potrzebować kogoś do ich dystrybucji? Czy Matka Boska pełni rolę urzędniczki Bożej biurokracji, odpowiedzialnej za przydzielanie ludziom błogosławieństw? Wydawałoby się, że wszechmocny Bóg nie potrzebuje takiego systemu. Jeśli jednak taki mechanizm istnieje, to czy naprawdę chodzi o duchową rzeczywistość, czy może raczej o konstrukcję teologiczną, która oddaliła ludzi od prostoty wiary i zamieniła ją w skomplikowany system pośrednictwa?

Kult Maryi stał się tak silny, że wielu wiernych modli się do niej częściej niż do Boga. Pielgrzymują do jej sanktuariów, powierzają jej swoje życie, przypisują jej cuda. Mówi się, że Maryja nie jest boginią, ale ma wszystkie cechy boskiej postaci. Różaniec, który jest podstawową katolicką modlitwą, to niemal całkowite zwrócenie się do Maryi, a nie do Boga. Czy można mówić o monoteizmie, jeśli praktyka religijna skupia się wokół postaci, która formalnie nie powinna być centrum kultu? Czy katolicyzm rzeczywiście czci tylko jednego Boga, skoro wierni zwracają się do Matki Boskiej jak do wszechmocnej orędowniczki, od której zależy ich los?
Jeśli Jezus miał być jedynym pośrednikiem, to skąd pojawił się nowy pośrednik? Jeśli zbawienie miało przychodzić przez Chrystusa, to dlaczego dodano kolejny etap, kolejną osobę, która stała się konieczna w tym procesie? Może to już nie kwestia wiary, ale dobrze skonstruowanego systemu kontroli, w którym pośrednicy oddzielają człowieka od bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Może to nie Bóg wymaga dodatkowych szczebli w hierarchii, ale instytucja, która nadzoruje wiarę i buduje teologię tak, by ludzie zawsze potrzebowali kogoś, kto poprowadzi ich dalej.
Czy Jezus jest niedostępny? Zbyt zajęty? Czy potrzebuje sekretarki, która filtruje prośby i przekazuje je do rozpatrzenia? A może cały ten schemat to tylko sposób na stworzenie większej dystansu między Bogiem a człowiekiem, aby nigdy nie uwierzył, że może mieć z Nim bezpośredni kontakt? Jeśli Jezus jest jedynym pośrednikiem, to czym jest Matka Boska Pośredniczka – dodatkowym kanałem dostępu do Boga, czy może teologicznym dodatkiem, który sprawił, że prosta wiara zamieniła się w wielopoziomowy system, w którym do Boga wcale nie jest tak łatwo się dostać?
Thomas Anderson