Praca na czarno – iluzja zatrudnienia bez umowy

System mówi:
„Jeśli wykonujesz czynności bez zgłoszenia do urzędu, to jest praca na czarno.”

Ale czyż praca nie wymaga umowy o pracę?
Nie wymaga określenia:

czasu pracy,
stawki,
stron umowy,
zakresu obowiązków,
zobowiązań?

Jeśli tego nie ma,
to nie ma pracy, tylko jest czynność.
A czynność nie należy do prawa pracy — tylko do życia między ludźmi.

Nie ma pracy bez umowy.
Nie ma zatrudnienia bez podpisu.
Nie ma obowiązku, jeśli nie ma zobowiązania.

Jeśli ja:

– pomogę sąsiadowi,
– wykopię dziurę pod płot,
– przemaluję pokój,
– wyniosę gruz,

a on da mi coś z wdzięczności —
to co tu się wydarzyło?

Pomoc. Współdziałanie. Gest.

A nie:
Praca. Zatrudnienie. Naruszenie prawa.

Bo wtedy nie ma:

– składek,
– ZUS-u,
– opodatkowania,
– kontroli,
– strachu.

Dlatego wymyślono „pracę na czarno”, by ludzie bali się współdziałać bez papieru.

Bo gdy znika papier, zostaje tylko człowiek i drugi człowiek……
A wtedy system jest niepotrzebny.

Praca na czarno to fikcyjna zbrodnia w fikcyjnym państwie,
gdzie pomoc została zdelegalizowana, a zaufanie — ukarane.

Nie jestem pracownikiem, jeśli nie podpisałem umowy.
Nie jestem zatrudniony, jeśli nikt mnie nie zatrudnił.
A jeśli działam, to nie dla zysku, lecz z własnej woli.

Nie ma pracy na czarno.
Jest tylko strach na biało podpisany przez urząd.

Z przesłaniem dla świata, Morfeusz

Zobacz także

Dodaj komentarz