Coca-Cola z kokainą w składzie
Czy w składzie popularnego na całym świecie napoju znajduje się kokaina? Na całym świecie serwuje się ok. 2,1 miliarda tego typu napojów każdego dnia.
Do produkcji coca-coli stosuje się liście krasnodrzewu pospolitego, czyli tzw. koki. Liście koki zawierają kokainę w ilości 0,25–1,3%. Liście są też używane do produkcji narkotyków. Jak to możliwe, że zezwala się na produkcję napoju z takim składnikiem?
Przyjrzyjmy się procesowi denaturacji, któremu są poddawana liście koki oraz normom stosowania kokainy w napojach. Ekstrakt z liści koki uzyskiwany jest poprzez proces denaturacji, czyli zmniejszaniu efektu działania kokainy. To coś jak kawa bezkofeinowa. Powszechnie uznaje się, że taka kawa nie zawiera kofeiny, a ona tylko spełnia normy, która mówi, że jeśli w składzie produktu jest mało jakiejś substancji, to można uznać, że jest tam wcale nie ma. (art. Kofeina)
W procesie denaturacji, chociaż sam proces nie eliminuje kokainy w pełni z liści koki, to jednak zmienia jej strukturę chemiczną w taki sposób, aby była nieaktywna pod względem psychoaktywnym. Innymi słowy, kokaina przestaje działać psychoaktywnie, ale pozostaje w liściach koki w pewnej formie. W przypadku produkcji napojów zawierających ekstrakt z liści koki, taki jak Coca-Cola, ilość pozostałej kokainy jest utrzymywana na bardzo niskim poziomie, aby spełnić rygorystyczne normy bezpieczeństwa żywności. Zatem kokaina jest w coca-coli, ale na poziomie, w którym można mówić że jej nie ma… bo ktoś ustalił normę od kiedy tak można mówić i tego się wszyscy trzymają. Jeśli nie odczuwasz wyraźnie działania narkotyku to znaczy że go tam nie ma. Taka to argumentacja. Podobna jak w przypadku dawki śmiertelnej, że jak jest tylko mała dawka to nie szkodzi (art. Trucizna). Nie ma, bo można tak mówić, że nie ma, bo jest norma, która na to pozwala. Piszą, że kawa jest bezkofeinowa, a i tak zawiera niewielki procent kofeiny.
Przeczytajmy fragment artykułu z 2009 roku.
Władze sześciu niemieckich landów wprowadziły zakaz sprzedaży napoju RedBull Cola, po tym jak znaleziono w nim ślady kokainy. Zakaz sprzedaży wprowadzono po upublicznieniu analizy, która wykazała, że w litrze RedBull Coli znajduje się 0,4 mikrograma zakazanej substancji. Urzędnicy twierdzą, że stężenie kokainy w puszkach jest zbyt niskie, aby stanowić zagrożenie dla zdrowia, ale nawet takie poziomy nie są dopuszczalne w środkach spożywczych. W odpowiedzi Red Bull stwierdził, że jego cola jest “nieszkodliwa i dopuszczona do obrotu na rynku” zarówno w USA i UE. (…) Jednak władze Nadrenii Północnej-Westfalii twierdzą, że obecność ekstraktu z liści koki powoduje, że napój nie może być klasyfikowany jako środek spożywczy, ale jako substancja narkotyczna, a to z kolei wymaga specjalnych pozwoleń i certyfikatów. (…) Do 1903 r., typowe opakowanie zawierało około 60 mg kokainy. Dzisiejsza Coca-cola nadal zawiera ekstrakt z liści koki. The Coca-Cola Company importuje obecnie ok. 8 ton liści rocznie.
Denaturacja może być dowodem na to, że w coca-coli jest kokaina. Co prawda tego procesu nie używa się przy produkcji napoju, ale przy produkcji ekstraktu. Ponadto twierdzi się że jest jej tam tak znikoma ilość, że można traktować tak jakby jej tam nie było. Doprawdy? Czy można twierdzić, że skoro mrówka jest tak mała to znaczy że nie istnieje?
Normy…ich obecność, to właśnie jest dowód na istnienie kokainy w tym specyfiku. Przecież jakby coca-cola nie zawierała kokainy to nie byłoby norm, które de facto określają ile kokainy może się w niej właśnie znajdować (art. Normy).
Zatem czy ludzkość to stado narkomanów?
Thomas Anderson