Matka Boska czy nie Boska, czyli jak to było, słów kilka
Pod koniec IV wieku pojawił się w chrześcijaństwie niespotykany wcześniej kult maryjny. Ale jak do tego doszło? Przeanalizujmy to:
Przeciw używaniu w odniesieniu do Marii tytułu “Matka Boża” (theotokos) wystąpił biskup Konstantynopola, Nestoriusz. Wdał się w tej sprawie w polemiką z biskupem Aleksandrii, Cyrylem. Nestoriusz podkreślał odrębność dwóch natur w Chrystusie: boskiej i ludzkiej, i głosił, że zbawienie ludzkości dokonało się przez Jego człowieczeństwo. Pisał wprawdzie: “W tym miejscu chwale rozdzielenie natur ze względu na człowieczeństwo i boskość, a także ich połączenie w jednej osobie” [Drugi list Nestoriusza do Cyryla 6], używał jednak terminologii stoickiej, która w kontekście innych systemów pojęciowych prowadziła do wniosku, wyprowadzonego przez Cyryla, że Maria urodziła jedynie człowieka-Jezusa, w którym później dopiero zamieszkał Bóg-Słowo. Wobec tego nie przysługuje jej tytuł Matki Bożej, a kult maryjny jest bałwochwalstwem.
Cyryl pisał:
(…) chociaż istniał przed wiekami i był zrodzony z Ojca, według ciała narodził się z niewiasty. (…) ponieważ dla nas i dla naszego zbawienia zjednoczył się hipostatycznie z naturą ludzką i wyszedł z niewiasty, mówimy, że narodził się cieleśnie. Albowiem nie urodził się najpierw ze świętej Dziewicy zwykły człowiek, w którego by potem wstąpiło Słowo, lecz twierdzimy, że już w łonie matki zjednoczyło się z ciałem i poddało się narodzinom cielesnym, przyjmując jako własne narodziny swego ciała. [Drugi list Cyryla do Nestoriusza 4]
Skoro Słowo, dowodził Cyryl, zjednoczyło się z ciałem “już w łonie matki”, to przysługuje jej tytuł Matki Bożej. Wreszcie Cyryla poparł biskup Rzymu, Celestyn I, zaś Nestoriusz namówił cesarza Teodozjusza II do zwołania do Efezu soboru powszechnego.
Zaproszenia na sobór rozesłano późno, by uniemożliwić niektórym biskupom przybycie na czas. Mimo nieobecności wielu i wbrew protestom delegata cesarskiego, Cyryl, przy obecności 150 biskupów, otworzył obrady. Szybko uznano, że list Cyryla do Nestoriusza jest zgodny z nicejskim wyznaniem wiary – i pozbawiono Nestoriusza urzędu. Gdy jednak przybył biskup Jan z Antiochii, zwołał, z udziałem ok. 100 biskupów, własny sobór, na którym potępiono Cyryla i współpracującego z nim biskupa Efezu. Na to Cyryl otworzył sobór raz jeszcze – i tym razem potępiono Jana. Cesarz, choć zdjął Nestoriusza z urzędu, a Cyryla uwięził, nie opowiedział się po żadnej ze stron i spór pozostał nierozstrzygnięty do czasu zawarcia ugody między Cyrylem z Aleksandrii a Janem z Antiochii w 433 r.
Następny problem pojawia się w innej kwestii… wniebowzięcia Maryi. Kluczowe pytania dotyczą tego, czy Maryja umarła przed wniebowzięciem, czy została wzięta do nieba żywcem, oraz czy proces ten obejmował jej ciało i duszę.
W Kościele katolickim wniebowzięcie Maryi zostało ogłoszone dogmatem przez papieża Piusa XII w 1950 roku w konstytucji apostolskiej “Munificentissimus Deus”. W dogmacie stwierdzono, że:
„Niepokalana Matka Boga, zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu swego ziemskiego życia została z ciałem i duszą wzięta do chwały niebieskiej”.
Dogmat nie precyzuje jednak, czy Maryja zmarła, czy nie.
Podsumowując, kwestia czy Maryja zmarła, czy została wzięta do nieba żywcem, pozostaje nierozstrzygnięta. Z której strony by na to nie spojrzeć, jeśli coś jest faktem, nie wymaga dyskusji, ani sporów. Fakt sam się broni poprzez swoją oczywistość i dostępność dla wszystkich. Kiedy dochodzi do wielowiekowych debat na temat czegoś, jak boskość Maryi czy wniebowzięcie, to znaczy, że brak jest obiektywnych dowodów i mamy do czynienia z iluzją opartą na wierzeniach. W takich przypadkach prawdziwe pytanie brzmi: czy ludzie potrzebują tej iluzji, by nadawać sens swojemu życiu?
Z przesłaniem dla świata, Morfeusz